Rorret Odemtel

Imię postaci: Rorret Odemtel
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 22 
Wygląd: Rozczochrane, kręcone o złocistym odcieniu włosy. Blizna pod brodą 5 cm. Wysoki na prawie 2m(1,93). Nie posiada prawej ręki(całej, dawniej dominująca).Posiada parę pomniejszym blizn na klatce piersiowej. Dość dobrze wyrzeźbiony na całym ciele.
Klasa postaci: Rekrut Gednir

Poziom: 1
Ranga: Rekrut

Statystyki:

Zdrowie:
Mana:
----------
Atak fizyczny:
Umiejętności magiczne:
----------
Zręczność:

Ekwipunek startowy:
+ + +
Umiejętności na start.
  • Technika 1 - Rekrut ma 30% szansy na wyprowadzenie dwóch ciosów. Jeśli mu się nie uda, atakuje raz, ale ze słabszym rezultatem. Jeśli mu się uda, atakuje dwa razy z pełną mocą.
Moja historia nie rozpoczyna się zbyt ciekawie. W wieku 5 lat zostałem wystawiony przez moją ubogą rodzinę do pracy na służbę u kupca Cantara. Jednak ten egoizm zarobkowy rodziny był moim największym szczęściem. Poznałem ludzi, obyczaje a nawet podstawy szermierki. Cantar był wobec mnie uczciwy i wspaniałomyślny. Ogólnie zanim przejdę dalej muszę napomknąć, że był on handlarzem z Gednir. Podczas przebywania w Dakos pewnego razu okazało się, że potężny Kevarth, wypowiedział wojnę całemu Asgun. Pierwszymi ofiarami okazali się być kupcy. Skonfiskowano cały towar, który posiadaliśmy a Cantara zabili. Zapytasz co z mną? Ja wydałem Cantara! Powiecie przecież dobry z niego był chłop! Parę lat temu dowiedziałem się, że jak tylko mnie najął to bezzwłocznie zabił moją rodzinę. Nosiło mnie cholerstwo parę lat. Zawsze się dziwiłem czemu nie mogłem odwiedzić rodziny... No cóż to już za mną. Następnie ruszyłem do Gednir by zaciągnąć się jako rekrut. Rodzinę pomściłem ale nadal coś mnie nosiło. Przyjęli mnie od razu i bez żadnego przeszkolenia wysłali na front. Zabiłem wielu ale trafiła kosa na kamień. Ostatnie co pamiętam z tej bitwy to świst miecza a potem piękne czerwone niebo. Tego dnia straciłem moją prawą rękę i zyskałem sporą ilość blizn. Od tego czasu nie byłem przydzielany do żadnej misji. Moim głównym celem było wyszkolenie mojej lewej dłoni w szermierce. Dziś mija 4 rok a dowódca wzywa mnie do siebie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz